niedziela, 7 marca 2010

Żeby nie zwariować...

Od wieczora, w środę, wszystko stanęło na głowie. Moje plany na ten tydzień i kolejny spaliły na panewce. Siedzę w moją psiunią w domu i pilnuję. Bynajmniej nie dlatego, że cierpi, ale dlatego, że szleje jakby nic się nie stało, więc przy jej maratonach i skokach przez płotki rana szybko się nie zagoi. Abażurem ściąga co się da i nie lubi w nim spać. Jedynie biegać po podwórku..


Siedząc w domku zajęłam się wyciąganiem rzeczy z szaf i wkładaniu ich na nowo oraz... igłą i nitką. Mając szaleńca na oku stworzyłam kicajce wielkanocne oraz kilka broszek, innych niż dotychczas. Zaczyna mi brakować zieleni we wszelakich odcieniach, bo u mnie za oknem znowu biało, a tak już dobrze szło... Z tej tęsknoty, brochy są zielone, może nie jak świeża trawa, ale i tak wiosennie.



Zdjęcie niestety koloru rzeczywistego nie oddaje.
Wyszło również serduszko z weluru białego, ozdobione czarną koronką i koralikami w kolorze różowej perełki.


W planach mam również kilka wianuszków, którymi zacznę powoli dekorować dom na święta. Czekam również na paczuszki, bo zakupy robię głównie przez internet i doczekać się nie mogę, bo kolory nowe przybędą.
W sobotę, korzystając z obecności M w domu wybrałam się na zakupy.. kilka przydasi, koszyczków, szmatek, ale o tym innym razem.
Pozdrawiam wszystkich wiosennie, może patrząc za okno za szybko, ale w sercu już kwiaty kwitną.

Destiny ikt

1 komentarz:

  1. Troszke wiecej wolnego czasu i takie cudenka powstaly.Broszki soczyste, wiosenne.
    Serduszko bardzo stylowe.

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń